Info
Więcej o mnie.
Kilka szczytów
Sliezky Dom – Velicke Pleso(SK) - 1670Pradziad(CZ) < - 1492
Pasul Prislop (RO) - 1416
Pasul Bucin (RO) - 1287
Sch. Akademicka Strzecha - 1282
Radziejowa - 1262
Petrowa Bouda (CZ) - 1260
Pasul Pangarati (RO) - 1256
Wielka Racza - 1236
Rabia Skała - 1199
Dziurkowiec - 1189
Wielki Rogacz - 1182
Przehyba - 1175
Mogielica - 1170
Jasło - 1153
Gubałówka - 1126
Klimczok - 1117
Jaworzyna Krynicka - 1114
Kvacianske sedlo (SK) - 1110
Okrąglik - 1101
Szczawnik - 1098
Runek - 1082
Ždiarskie sedlo(SK) - 1081
Łopiennik - 1069
Pusta Wielka - 1061
Szyndzielnia - 1028
Lubioń Wielki - 1022
Chryszczata - 997
Czantoria - 995
Glac (SK) - 990
Wielki Stożek - 979
Trohaniec - 939
Mała Ostra - 936
P. Salmopolska - 934
Błatnia - 917
Przełęcz Wyżna - 886
Wątkowa - 846
Pasul Setref (RO) - 825
Magura Małastowska - 813
Kamienna Laworta - 769
Maślana Góra - 753
Baranie - 745
Jawor - 741
Sch. Magura Małastwoska -740
Kolanin - 705
Słonny - 668
Grzywacka - 567
Stravie
Królewska Góra - 554
Przełęcz Długie -550
Bardo - 534
Patria - 510
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2018, Wrzesień6 - 0
- 2018, Maj5 - 0
- 2018, Kwiecień2 - 0
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 1
- 2017, Wrzesień3 - 2
- 2017, Sierpień10 - 2
- 2017, Lipiec17 - 2
- 2017, Czerwiec10 - 4
- 2017, Maj10 - 3
- 2017, Kwiecień5 - 0
- 2017, Marzec7 - 6
- 2016, Grudzień1 - 2
- 2016, Listopad2 - 4
- 2016, Październik2 - 1
- 2016, Wrzesień6 - 2
- 2016, Sierpień12 - 0
- 2016, Lipiec19 - 7
- 2016, Czerwiec13 - 10
- 2016, Maj7 - 4
- 2016, Kwiecień4 - 3
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Styczeń1 - 5
- 2015, Grudzień2 - 8
- 2015, Październik1 - 4
- 2015, Wrzesień3 - 0
- 2015, Sierpień6 - 8
- 2015, Lipiec9 - 1
- 2015, Czerwiec9 - 4
- 2015, Maj9 - 2
- 2015, Kwiecień7 - 4
- 2015, Marzec4 - 8
- 2015, Luty2 - 8
- 2015, Styczeń5 - 5
- 2014, Grudzień3 - 6
- 2014, Listopad1 - 5
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień14 - 16
- 2014, Sierpień10 - 7
- 2014, Lipiec15 - 6
- 2014, Czerwiec8 - 8
- 2014, Maj9 - 12
- 2014, Kwiecień7 - 7
- 2014, Marzec7 - 19
- 2014, Luty4 - 2
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień4 - 8
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik8 - 10
- 2013, Wrzesień8 - 9
- 2013, Sierpień6 - 7
- 2013, Lipiec7 - 8
- 2013, Czerwiec9 - 8
- 2013, Maj4 - 5
- 2013, Kwiecień7 - 16
- 2013, Marzec1 - 2
- 2012, Grudzień1 - 3
- 2012, Listopad3 - 5
- 2012, Październik5 - 12
- 2012, Wrzesień12 - 14
- 2012, Sierpień9 - 10
- 2012, Lipiec19 - 51
- 2012, Czerwiec10 - 22
- 2012, Maj14 - 44
- 2012, Kwiecień16 - 34
- 2012, Marzec16 - 57
- 2012, Luty2 - 9
- 2012, Styczeń4 - 21
- 2011, Grudzień1 - 12
- 2011, Listopad3 - 12
- 2011, Październik10 - 24
- 2011, Wrzesień17 - 33
- 2011, Sierpień11 - 22
- 2011, Lipiec8 - 14
- 2011, Czerwiec19 - 77
- 2011, Maj18 - 37
- 2011, Kwiecień17 - 46
- 2011, Marzec9 - 51
- 2011, Luty1 - 4
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień3 - 17
- 2010, Listopad17 - 62
- 2010, Październik12 - 16
- 2010, Wrzesień14 - 21
- 2010, Sierpień5 - 14
- 2010, Lipiec13 - 26
- 2010, Czerwiec16 - 46
- 2010, Maj13 - 51
- 2010, Kwiecień19 - 55
- 2010, Marzec13 - 61
- 2010, Luty3 - 1
- 2009, Czerwiec2 - 0
- 2009, Maj6 - 2
- 2009, Kwiecień5 - 1
- 2009, Luty1 - 0
- 2008, Listopad2 - 0
- 2008, Październik1 - 1
- 2008, Wrzesień5 - 2
- 2008, Sierpień7 - 2
- 2008, Lipiec8 - 1
- 2008, Czerwiec14 - 10
- 2008, Maj1 - 0
- 2007, Kwiecień2 - 0
- 2007, Marzec11 - 8
Dane wyjazdu:
16.17 km
5.00 km teren
01:13 h
13.29 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
test camelbaka w błocie
Czwartek, 18 marca 2010 · dodano: 18.03.2010 | Komentarze 9
W końcu się ociepliło więc wziąłem na testy camelbaka którego kupiłem z 3 tygodnie temu (Alpinus Tank II). Żeby mi sie pić chciało to ubrałem się jak na mróz i pojechałem na Zalesie żeby wdrapać się na serpentynkę. Zanim do niej dojechałem byłem już zdyszany i mokry, nogi nie chciały podawać ale później się rozkręciłem.Sam podjazd to śniegowa ciapa - jechać się nie da a i iść ciężko. Z buta musiałem też iść kawałek za podjazdem - mimo wypłaszczenia nie dało się jechać w tej brei.
Dalej już jakoś dojechałem pod przekaźnik i jechałem w stronę Matysówki ale, że byłem już brudny to sie nie oszczędzałem i obiłem w prawo do lasu i zaczęła sie masakra. Śliski śnieg, błoto, mokre liście i drzewa na ścieżce. W zimie wiatr połamał ich sporo więc nawet się nie wpinałem bo albo musiałem przenosić rower albo się asekurować przed glebą.
Jadąc/idąc dalej jak zwykle pomyliłem ścieżki i musiałem się wracać pod górkę w błocie z 400m i skorygować trasę. W między czasie gdzieś na tych patykach wszechobecnych urwałem tylną lampkę - i dobrze, będzie lżej :D
Ostatni zjazd w kierunku asfaltu to pedałowanie w dół po hamującym błocie a na końcu gdzie już było płasko było największe bagno. Mało tego - zaczęły mnie gonić dwa wredne pieski a ja kręcąc co sił w nogach kontrowałem kierownicą coby sie nie przewrócić no i jakoś udało się bez gleby i bez pogryzionych nóg dojechać do asfaltu. Miałem jechać jeszcze gdzieś w teren ale po odgłosach z napędu domyśliłem się ze rower błaga mnie o litość więc podgłosiłem muzykę w słuchawkach żeby nie słyszeć tego strzelania i przez Tyczyn wróciłem do domu.
Połowa terenu pokonana z buta...
A co do samego camelbaka - plusem jest to że można sobie 2L zalać i pić w trudnym technicznie terenie bo nie wymaga użycia rąk - świetny na dalsze wyprawy lub miejsca pozbawione sklepów i innych wodopojów. Minusem jak dla mnie jest to, że przy np podjeżdżaniu trzeba dosyć mocno zassać a to może wybić z rytmu (bidon wystarczyło ścisnąć) no i woda grzeje się od pleców. Płyn z rurki jest chłodny ale jak zassie się więcej do woda jest ciepła. Także jestem do niego nastawiony neutralnie ale na pewno się przyda jeszcze nie raz. Np na Transcarpatii na którą mam w planach wybrać się w 2011r. Póki co w tym roku chcę zainwestować w sprzęt tj. widelec, hamulce, napęd i kilka drobnych rzeczy.
PS. długi opis jak na 16km :D

Połamane drzewa© wlochaty

i tak cały czas na ścieżce© wlochaty

Prawie sobie nogi połamałem ustawiając się :D© wlochaty

Ślisko i wąsko© wlochaty

Gdzies tu jest przerzutka© wlochaty

Przemokły :(© wlochaty

Mycie roweru to pestka :D© wlochaty
Dane wyjazdu:
8.74 km
0.00 km teren
00:31 h
16.92 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Znów zima =/
Piątek, 12 marca 2010 · dodano: 12.03.2010 | Komentarze 5
Do Toxica na 3go Maja bo bilet na koncert Lao Che.Zima nie odpuszcza i podobno nie ma zamiaru przez kolejny tydzień :(

zimowo© wlochaty
Dane wyjazdu:
15.12 km
3.00 km teren
00:52 h
17.45 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Spacerowo
Środa, 10 marca 2010 · dodano: 10.03.2010 | Komentarze 10
Wyczytałem dziś w gazecie, że zjarał sie klub nocny 2km od mojego domu więc popołudniu pojechałem zobaczyć, a że już jestem na "rowerzu" to pojechałem sobie na słocinę, podjechałem asfaltem na matysówkę i stwierdziłem, że pojadę zobaczyć w jakim stanie jest tzw. serpentynka na Zalesiu a wygląda tak że o podjechaniu pod nią nie ma szans raczej bo nawet zjechać jest ciężko. Stok ten jest nachylony do północy więc z pod śniegu i lodu nie widać jeszcze trawy. Przy zjeżdżaniu musiałem zbaczać trochę z wydeptanego śniegu żeby tylnym kołem zahaczyć o trawę w celu efektywniejszego przyhamowania.
Tył budynku© wlochaty

Bok© wlochaty

front budynku© wlochaty

Na tle Rzeszy© wlochaty

Obok przekaźnika© wlochaty

:)© wlochaty
Dane wyjazdu:
14.64 km
0.00 km teren
00:46 h
19.10 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Nocą
Środa, 10 marca 2010 · dodano: 10.03.2010 | Komentarze 0
o 23:30 przy temperaturze -12*C na Baranówkę do kumpla i spowrotem - jestem soplemDane wyjazdu:
21.03 km
0.00 km teren
00:56 h
22.53 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Zrób to sam!
Wtorek, 9 marca 2010 · dodano: 09.03.2010 | Komentarze 3
Popołudniu coś tam sobie pokręciłem: Biała, Tyczyn, Kielnarowa, Chmielnik, Matysówka, Rzeszów.Resztę popołudnia aż do wieczora przesiedziałem w garażu - prócz wymiany pancerzy, regulacji przerzutek itp zmajstrowałem sobie stojak pod rower żeby mi tylne koło unosił. Zrobiłem go z kawałka rury, dwóch śrubek i kawałka metalu a użyłem wiertarki i szlifierki :D

Piękny może nie jest© wlochaty

Ale zadanie swoje spełnia© wlochaty
Tat2 też już mi się wygoił ładnie więc można pokazać :D

:D© wlochaty
A teraz kwestia Alleycata. Zapraszam wszystkich z Rzeszowa i okolic na forum gdzie poruszyłem kwestię zorganizowania tej rowerowej zabawy u nas. Mam nadzieję, że przyjedzie kilka osób :)
Dane wyjazdu:
16.30 km
2.50 km teren
00:54 h
18.11 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:-4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Do rowerowego przez południowy wschód
Poniedziałek, 8 marca 2010 · dodano: 08.03.2010 | Komentarze 2
Miałem jechać do rowerowego po pancerze do przerzutek ale żeby nie zamknąć się w 2km to pojechałem z Zalesia asfaltem na Matysówkę. Pod sam koniec podjazdu byłem trochę zgrzany pod kurtką, sięgnąłem po bidon ale woda zamieniła się w lód :)Z Matysówki odbiłem w lewo na Słocinę, zjechałem przez las trasą DH Cup 2008 ale troszkę zboczyłem ze ścieżki bo nie było jej widać z pod śniegu, wyjechawszy z lasu wbiłem się na zaśnieżoną szutrówkę - ul. Św. Faustyny i zjechałem nią do stadniny koni a dalej już asfaltem do parku na Słocinie, na Statoil do bankomatu i do G&G Sport na ul. Geodetów po owe pancerze. I znowu zmarzłem w stopy :D

W drodze na Matysówkę© wlochaty
Przynajmniej mam zajęcie na wieczór - wymienić oba pancerze. W końcu będę miał pełne pancerze od manetki do przerzutki przez co nie będzie mi tyle syfu do środka leciało.
Do tego muszę odlać troszkę oleju z widelca bo wczoraj wlewałem nowy ale ciut za dużo wlałem i amorek jest zbyt sztywny. No i jeszcze klamki i manetki muszę przesunąć do środka kierownicy bo nie mieszczą mi się dłonie między nimi a rogami :)
Dane wyjazdu:
16.51 km
0.00 km teren
00:53 h
18.69 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Nocna jazda po mieście
Niedziela, 7 marca 2010 · dodano: 07.03.2010 | Komentarze 3
Nuda mnie wieczorem złapała, nie miałem co robić. Na necie zobaczyłem wszystko co chciałem, z psem wyszedłem, w tv nic ciekawego nie było - miałem iść na piwo na miasto ale już mam dosyć picia w knajpach gdzie jest gorąco i śmierdzi cygarami (chociaż sam palę). Koło 23:30 stwierdziłem, że pierdolę mróz i idę pojeździć chociaż wiem, że zaraz okrutnie zmarznę w stopy no ale chociaż te 2 km. Ubrałem się, zszedłem do garażu i musiałem na szybko naprawiać przednią lampkę i przeczyścić styki w tylnej i o 23:50 wyjechałem.Nie miałem ustalonej trasy, szwendałem się po centrum i zaliczałem slalom gigant między pijanymi ludźmi wychodzącymi z knajp na ul. 3go maja.
Zmarzłem dosyć szybko w palce u stóp i kiedy zaczęło robić się to nieprzyjemne uderzyłem do domu.
Zdjęcia rozjaśniłem w fotoshopie żeby było cokolwiek widać.

Olszynki i most zamkowy w tle.© wlochaty

W parku papieskim koło domu© wlochaty
A teraz poważna sprawa moich kolan. Nie wiem czemu ale co raz częściej bolą mnie owe miejsca. Nie wiem od czego to, teorie mam dwie:
1. Od jazdy na mrozie teraz i przez poprzednie lata. Mój brat jeździł dość intensywnie z 10 lat temu na rowerze a żeby było trochę lansu to zimie jeździł w krótkich spodenkach. Teraz żre kolagen a z roweru wsiadł na motor bo pedałować nie może. Po za tym jego dobry rower w dawnych czasach, dziś warty jest miejsca w muzeum ;)
2. Przez to, że miałem 5cio miesięczną przerwę w pedałowaniu z powodu leczenia ścięgna Achillesa którego to nabawiłem się na wyjeździe do Gdańska. Gdzieś na forum wyczytałem, że długa przerwa wymaga powrotnego przyzwyczajenia kolana, ścięgna czy mięśnia do zwiększonego wysiłku.
Mam nadzieję, że do maja mi przejdzie. Jak nie to trzeba będzie pójść do lekarza i na zabiegi. Póki co po każdym pedałowaniu grzeje kolana w gorącej wodzie przez 30 minut.
Zdjęcie bonusowe.

Wieczorny efekt nudy, ani grama fotoshopa. 15s, statyw i dioda ;)© wlochaty
Dane wyjazdu:
42.05 km
2.00 km teren
02:05 h
20.18 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Wymiękłem
Wtorek, 2 marca 2010 · dodano: 02.03.2010 | Komentarze 5
Popołudniu wybrałem się na płaską jazdę, miałem zaliczyć zbiornik wodny w Lipiu i wrócić. Buty po wczorajszym jeszcze mi do końca nie wyschły więc dosyć szybko zacząłem marznąć. Pojechałem przez Miłocin, Rudną Wielką, Rudna Małą i tutaj miałem odbić w lewo ale na skręcie zobaczyłem znak że to ślepa uliczka więc pomyślałem ze to nie ten skręt i pojechałem przed siebie główną drogą no i koniec końców wyleciałem na Zaczerniu i głównej drodze do Rzeszowa...Trochę mi się nie widziała od razu wracać do domu więc stwierdziłem że pojadę na Matysówkę pod przekaźnik więc uderzyłem przez Staromieście i na obwodnice na Załężu, przez Pobitno na Słocinę i zaczął się podjazd na Św. Rocha gdzie zacząłem odczuwać że mam za sobą 30km. W połowie górki kupiłem sobie w sklepie jogurcik i pojechałem dalej, w stopy marzłem okropnie ale jakoś dojechałem na tą Matysówkę i odbiłem w prawo na szuter wiodący do przekaźnika ale byłem już strasznie wymęczony i głodny a każdy delikatny podjazd zmuszał mnie do redukcji, w pewnym momencie wiatr, zmęczenie i hamujące błoto zmusiło moje nogi do pokonaniu kilkudziesięciu metrów pieszo, dalej było w miarę płasko. Pod przekaźnikiem wypiłem sobie jogurcik i ruszyłem szutrowym zjazdem do białej... szutrowym tylko z nazwy bo w tej chwili jest tam błoto a dalej jest położony asfalt :( Ale za to z nachyleniem 17% - odcinek krótki bo ma może ze 150 metrów ale rower sam napędził się do 57km/h. Wyleciałem na ulicy Sikorskiego i pojechałem wzdłuż niej do domu gdzie przez 20 minut próbowałem odzyskać czucie w palcach u stóp, w ręce też trochę zmarzłem. Póki w ciągu dnia nie będzie 10*C to nie mam zamiaru przekraczać 40km (lub jeździć dłużej niż 2h).

Śnieg pod przekaźnikiem© wlochaty

Widok na Rzeszów z pod przekaźnika© wlochaty

Błoto na drodze koło przekaźnika© wlochaty

Tak to mogę jezdzić :D© wlochaty

Odtłuczanie tarczy wieczorem© wlochaty
Dane wyjazdu:
30.63 km
5.50 km teren
01:33 h
19.76 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Reaktywacja
Poniedziałek, 1 marca 2010 · dodano: 01.03.2010 | Komentarze 1
<u>Po raz kolejny (chyba drugi) się reaktywuje. Na jak długo ? Nie mam pojęcia ale spróbuje utrzymać bloga tak długo jak się da.</u>Reaktywacja przypada na ładny dzień bo jest to pierwszy dzień miesiąca i to nie byle jakiego bo miesiąca marca który kojarzy się z pojawiającą się wiosną ;)
A zatem:
Rano samochodem załatwiałem rzeczy papierkowe na mieście czyli pit i wnioski w urzędzie pracy a popołudniu mimo chłodnego wiatru wyciągnąłem rower w celu przebicia 30km i zaliczyć jakiś podjazd żeby sprawdzić ile mam sił po zimie. Prawda jest taka, że nie mam nawet 25% tego co mam w lecie.
Trasa leciała przez Budziwój a w sumie to od 1 stycznia Rzeszów, wszędzie pełno nowych tabliczek:

W owym Rzeszowie-Budziwoju zaliczyłem 5cio kilometrowy podjazd asfaltem na Przylasek w Hermanowej - tam to już wiało konkretnie i leżały resztki śniegu

A na samym wieździe w kierunku <a href="http://www.studzianka.alleluja.pl/">kapliczki</a> rower trzeba było prowadzić po śniegowej ciapie gdzie nabrałem wody do butów

Przy kapliczce 10 minut przerwy i gadka z innym bikerem, doprowadziłem rower do drogi polnej którą zjeżdża się 4,5km do centrum Budziwoja (Rzeszów). Ziemia była nasiąknięta przez co jechało się jak po piasku czy gorącej smole a w pewnym miejscu było naprawdę błotniście. 3 właścicielki samochodu spotkałem z 2 km niżej uwalone błotem po kolana.

Zaczęło kropić więc przycisnąłem mocniej więc bardzo mnie nie zmoczyło.
Trasa miała 30,5km w tym około 5,5 w terenie a czas jaki nabiłem to 1:33h. Słabo bo słabo ale nie skupiam się na czasie a na rozgrzaniu się przed wiosną i latem poza tym w lesie musiałem rower prowadzić ;)
Dane wyjazdu:
20.50 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Kładka
Wtorek, 23 lutego 2010 · dodano: 01.03.2010 | Komentarze 1
Ciepło sie robi więc trzeba rozgrzewać się przed sezonem. Na razie spokojnie - po 20 km dziennie. Pojechałem na kładkę w Budziwoju. Na początku wiatr mnie strasznie spowalniał, zwłaszcza na otwartych łąkach w Budziwoju.Dojechałem do końca asfaltu i zacząłem jechać drogą polną pełną kałuż i wciągającego błota no ale jakoś szło do póki nie przyszło mi odbić w prawo gdzie drogi już widać nie było z pod mokrego śniegu.
Tak wyglądała część drogi do kładki

A tak druga część

Musiałem iść z buta i topić się w śniegowej brei po kostki - buty z miejsca nabrały wody.

No jakoś doszedłem do tej kładki, zatrzymałem się zeby pstryknąć zdjęcie poniżej

i w tej chwili zobaczyłem na dole jakiegoś dosyć dużego jastrzębia, zanim zrobiłem mu zdjęcie to już zdążył uciec. Przerwałem mu chyba obiad bo właśnie konsumował psa.
Czekałem później na niego po drugiej stronie rzeki ale juz nie przyleciał.

Pojechałem a raczej poszedłem dalej nabierając wody do butów. Powrót był kawałkami zasypaną ścieżką rowerową wzdłuż zalewu. Wjeżdżając na zaporę rozdarła mi sie opona i wyszła z pod niej dętka więc jazda nie możliwa. Zatrzymałem się, zrobiłem zdjęcie balona i sekunde później owy balon eksplodował zasyfiając mi obiektyw talkiem. Ostatnie 2km do domu znów musiałem pokonać z buta. A dętka strzeliła mi w tym samym miejscu, w którym wczoraj skończyła mi się benzyna w samochodzie...











