Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wlochaty z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 32780.46 kilometrów w tym 7048.26 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Dookoła Tatr

Kategorie

    Maratony

    Lombardia '18

    Lombardia '18

    Marcowy Beskid Niski

    Rumunia 2012

    Dookoła Tatr



Kilka szczytów

Sliezky Dom – Velicke Pleso(SK) - 1670
Pradziad(CZ) < - 1492
Pasul Prislop (RO) - 1416
Pasul Bucin (RO) - 1287
Sch. Akademicka Strzecha - 1282
Radziejowa - 1262
Petrowa Bouda (CZ) - 1260
Pasul Pangarati (RO) - 1256
Wielka Racza - 1236
Rabia Skała - 1199
Dziurkowiec - 1189
Wielki Rogacz - 1182
Przehyba - 1175
Mogielica - 1170
Jasło - 1153
Gubałówka - 1126
Klimczok - 1117
Jaworzyna Krynicka - 1114
Kvacianske sedlo (SK) - 1110
Okrąglik - 1101
Szczawnik - 1098
Runek - 1082
Ždiarskie sedlo(SK) - 1081
Łopiennik - 1069
Pusta Wielka - 1061
Szyndzielnia - 1028
Lubioń Wielki - 1022
Chryszczata - 997
Czantoria - 995
Glac (SK) - 990
Wielki Stożek - 979
Trohaniec - 939
Mała Ostra - 936
P. Salmopolska - 934
Błatnia - 917
Przełęcz Wyżna - 886
Wątkowa - 846
Pasul Setref (RO) - 825
Magura Małastowska - 813
Kamienna Laworta - 769
Maślana Góra - 753
Baranie - 745
Jawor - 741
Sch. Magura Małastwoska -740
Kolanin - 705
Słonny - 668
Grzywacka - 567
Stravie
Królewska Góra - 554
Przełęcz Długie -550
Bardo - 534
Patria - 510


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:19.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:00:51
Średnia prędkość:22.62 km/h
Maksymalna prędkość:32.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:19.23 km i 0h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.23 km 0.00 km teren
00:51 h 22.62 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Podsumowanie roku

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 3

Przejdę od razu do rzeczy
W tym roku mocnym akcentem była turystyka. Wypady z sakwami, odwiedzanie nowych miejsc w okolicach i trochę dalej zarówno na asfaltach jak i na szlakach górskich. Dało mi to jakieś tam nowe wizje przyszłych wyjazdów, garść przydatnego doświadczenia i masę zdjęć i fajnych wspomnienień chociaż czasem ich fajność można podważyć =)
Styczeń: 51.97 km
Zima to nie moja bajka jeśli chodzi o pedałowanie. Dopiero gdy spadł śnieg to zrobiłem jeden wyjazd w teren za miasto ale niedaleko. Ruch zapewniam sobie w głównej mierze na basenie i tranażerze.
Przylasek © wlochaty

Luty: b/d
Luty jest miesiącem, w którym pedałuję przed komputerem z kalendarzykiem MR oraz pływam. Kupiłem pulsometr i pomalutku składam nowy rower, już widać jego zarysy. Oglądałem też zmagania kolegów na zimowym wyścigu w Smolniku.
po 2 godzinach jazdy przed komputerem... © wlochaty


Marzec: 679.81 km
8 marca wychodzę pierwszy raz z rowerem poza dom. Jestem nieco zawiedziony. Myślałem że 500km domowej jazdy da chociaż trochę efekt. Niestety wiem że nic to nie dało po pierwszych okolicznych podjazdach. Kolejne dni owocują w jazdę po okolicznych terenach, robię jakieś rozeznanie co zmieniło się po zimie, rozbieram i wymieniam kilka części w Giancie co ma poprawić wagę oraz komfort jazdy. Przychodzą cieplejsze dni. Kupuję ostatnie częśći do nowego roweru i wyprowadzam go ze stajni na testowanie. Spotykam się z lokalsami na ognisku otwierającym nowy sezon.
Testując nowy rower udało mi się zrobić pierwszą setkę, poszło łatwiej niż myślałem.
W pracy musiałem wykorzystać kilka dni urlopu. Postanowiłem więc ich nie zmarnować mimo, że prognozy pogody nie napawały optymizmem. Spakowałem sakwy i nie było mnie 3 dni, w ciągu których przejeżdżałem Beskid Niski. Pierwszy wyjazd samemu i w dodatku w tak niesprzyjających warunkach. Deszcz, chłód wiatr a na koniec śnieg – armagedon przez 241km ale przeżyłem =) Zdążyłem też na pierwszą w tym roku masę krytyczną.
Łany © wlochaty

Znam swój rower jak własną kieszeń © wlochaty


Całość © wlochaty


Wilcza Wola © wlochaty


Co raz bliżej © wlochaty


Dowód musi być ;) © wlochaty


Asfaltowy zjazd do przełęczy © wlochaty


Kwiecień: 662.41 km

Zaczęło się coś dziać. Początek miesiąca to lokalne wypady z kolegami lub solo. Później przygotowania do rzeszowskiego maratonu pod szyldem Cyklokarpatów. Niestety na kilka dni przed startem większość osób z naszej drużyny została nagle usunięta bez wcześniejszych informacji. Długo się w nas gotowała krew i atmosfera nie była zdrowa.
Wystartowałem w maratonie i mimo niedociągnięć organizacyjnych jechało się całkiem dobrze. Szybko o nim zapominam i szykuje się wraz z Sebastianem i Miciem do podboju rumuńskich dziur w drogach =) Ruszamy samochodem skoro świt i wieczorem już wsiadamy na obładowane rowery.
a seba z masłem jadą bez napinki © wlochaty


rybie oko © wlochaty


Ostatnie 5km do mety © wlochaty

Jeszcze 220km © wlochaty

Czasami prócz dziur w drodze trzeba omijać krowy :D © wlochaty


Zaczynają się ładne widoki © wlochaty



cały czas przy skalnych ścianach © wlochaty


Maj: 853.51 km
Kontynuacja eksploracji rumuńskich Karpatów. Pogoda nam bardzo sprzyjała, zaliczliśmy kilka przełęczy, poznaliśmy kilku ludzi, zwyczaje, kulturę i dobre piwo… =) Ogólnie rewelacyjny wyjazd. Złamaliśmy też kilka stereotypów na temat romów. Samochód pozsotawiony na parkingu pod sklepem stał tydzień a wysłuchiwałem niestworzonych historii o tym co się może z nim stać. 552km na TAK.
Po powrocie do kraju wystartowałem w płaskim maratonie w Pustkowie, to zupełnie nie dla mnie. Poszło fatalnie i czułem się tam fatalnie – kolejne cenne doświadczenie.
Udało się też odwiedzić pomnik przyrody jakim jest Konfederatka koło Jasienicy Rosielnej. Całodniowy wyjazd z urwanym na końcu hakiem =)
To nie koniec majowych przygód, dzień po masie krytycznej uderzamy w Bieszczady gdzie naszym celem jest Łopiennik i brutalny zjazd czarnym szlakiem. Maj był bardzo udany.

jest i nasz wiadukt © wlochaty


Zbyt gorąco na jazdę © wlochaty


:) © wlochaty


Wracamy w region Bystrzycy © wlochaty


Fordeo dzielnie na nas czeka pod Kauflandem © wlochaty


próbuje rozbujać się na stojąco © wlochaty


Konfederatka.. albo elvis © wlochaty


Końcówka podjazdu na Kopalinę © wlochaty


Na Łopienniku © wlochaty


trochę ciasno ale sucho :D © wlochaty



Czerwiec: 626.37km

Czerwiec zaczyna się pierwszym rzeszowieskim świętem cyklicznym, wyszło bardzo fajnie. Niedługo po nim postanawiam poprawić swoją życiówkę i jadę do Soliny i spowrotem. Wyszło 228,85km.
Jest gorąco więc jeżdżę nad wodę oraz standardowo po okolicznych terenach.
Wycieczek tylko 10 ale w pracy zaczyna mi się młyn i po robocie często nie mam już siły lub czasu.

Przejazd przez al. Rejtana © wlochaty


Połoniny w tle © wlochaty


Dowód musi być © wlochaty


sztuczka :D © wlochaty


Lipiec: 1202.08km
Pszyszedł kolejny miesiąc. Najaktywniejszy w całym roku za sprawą szesnastu wolnych dni, które wykorzystałem tylko na rower. 7go lipca znów ubrałem rower w sakwy i samotnie wyruszyłem dookoła Tatr. Zajęło mi to 6 dni a licznik wybił ciekawą liczbę 666km z finałem w Krakowie.
Po powrocie szybko zmieniałem rower i z Sebastianem pojechaliśmy orać karkonoskie szlaki. Niestety to one zorały ns :D Tereny arcytrudne, pogoda też w kratkę ale fajnie zobaczyć coś poza tym co mamy na co dzień. Wracając do domu udało się też zrobić Pradziada w Czechach. Resztę wolnego czasu poświęciłem na lokalne trasy np. rez. Wilcze.

niespodzianka na wyciągu :D © wlochaty


O, znów Tatery :) © wlochaty


Trzy Korony © wlochaty


I jest, rekord wysokości pobity o 260m :) © wlochaty


Chopok w tle © wlochaty


Czasem były fajne widoki, np na Śnieżkę © wlochaty


Pozor :D © wlochaty


Na punkcie widokowym © wlochaty


Ale były też fajne zjazdy © wlochaty


Zjazd niebieskim do Szklarskiej © wlochaty



Sierpień: 247.99km
Prócz startu w rewelacyjnym maratonie w Komańczy to tylko kilka razy wyszedłem na rower. W pracy taki młyn że prawie codziennie wracałem w nocy. W dodatku koniec wakacji to dla mnie okres w którym po prostu nie chce mi się jeździć. Po kolizji pod koniec miesiąca mój samochód nadaje się do kasacji a miałem jeszcze plany na dalsze wyjazdy =(

Dla takich zdjęć warto się tu zjawić, za rok znów jadę © wlochaty


Wrzesień: 345.36km

Świadomie już szykowałem się do rozjazdu przed końcem roku. Dopingowałem swoich na Skandii w Rzeszowie, pokręciłem co nieco po okolicy i dałem się na mówić na lokalny wyścig w Mogielnicy po którym zająłem 11 pozycję w kategorii. Dla mnie bomba. Cały wyścig też fajnie zorganizowany. Później jeszcze jeden dalszy wyad i powoli będę zimował.

Upychamy... © wlochaty


Jedzie czołówka GF © wlochaty


Chmura kurzu © wlochaty


śpię za kierownicą :D a tak serio to łapałem oddech © wlochaty


Ktoś zorganizował ławkę na Ptarii :) © wlochaty


Październik: 245.04km

Udało się dość szybko kupić kolejny samochód więc jest pretekst żeby gdzieś pojechać =) Grupą 4osobową jedziemy zoabczyć szybowisko w Bezmiechowej oraz zaliczyć Kamienną Lawortę. Niestety ta jest niedostępna z racji zaniedbanego szlaku ale wyjazd i tak bardzo fajny. Po powrocie jeszcze ognisko na pożegnanie sezonu. Już myślałem że to tyle z wyjazdów ale nagle Miciu ogłosił że jedziemy w Beskid Niski. Super! Cergowa i pobliskie góry zdobyte przy pięknej jesiennej pogodzie.

Docieramy miejsce lądowań i jedziemy dalej © wlochaty


Widok na najwyższe szczyty Bieszczadów © wlochaty


nocny serwis © wlochaty


Chłopaki odpoczywają na Wzgórzu Franków © wlochaty


Główny grzbiet Cergowej © wlochaty


Listopad: 66.34km
Przeziębienie, jesienne chłody i krótki dzień skutecznie zniechęcają mnie to jeżdżenia. W efekcie tylko raz wybieram się na jakiś wyjazd w teren.

błażowa-hermanowa © wlochaty


Grudzień: 19.23km
W sylwestyrowe popołudnie dobijanie do 5kkm 
Chciałem trochę terenem ale po 20 metrach zablokowały się koła :D

jedna sigma na dwóch rowerach :) © wlochaty


trochę błotka :P © wlochaty



Plany na nowy rok już powstają, trasy powoli planuję, zamówiłem kilka nowych map.
Mam dwa priorytetowe pomysły ale nie będę o nich pisał zbyt dużo zanim nie przystąpie do realizacji. Jeden wyjazd mtb w polsce drugi z sakwami za granicą =)