Info
Więcej o mnie.
Kilka szczytów
Sliezky Dom – Velicke Pleso(SK) - 1670Pradziad(CZ) < - 1492
Pasul Prislop (RO) - 1416
Pasul Bucin (RO) - 1287
Sch. Akademicka Strzecha - 1282
Radziejowa - 1262
Petrowa Bouda (CZ) - 1260
Pasul Pangarati (RO) - 1256
Wielka Racza - 1236
Rabia Skała - 1199
Dziurkowiec - 1189
Wielki Rogacz - 1182
Przehyba - 1175
Mogielica - 1170
Jasło - 1153
Gubałówka - 1126
Klimczok - 1117
Jaworzyna Krynicka - 1114
Kvacianske sedlo (SK) - 1110
Okrąglik - 1101
Szczawnik - 1098
Runek - 1082
Ždiarskie sedlo(SK) - 1081
Łopiennik - 1069
Pusta Wielka - 1061
Szyndzielnia - 1028
Lubioń Wielki - 1022
Chryszczata - 997
Czantoria - 995
Glac (SK) - 990
Wielki Stożek - 979
Trohaniec - 939
Mała Ostra - 936
P. Salmopolska - 934
Błatnia - 917
Przełęcz Wyżna - 886
Wątkowa - 846
Pasul Setref (RO) - 825
Magura Małastowska - 813
Kamienna Laworta - 769
Maślana Góra - 753
Baranie - 745
Jawor - 741
Sch. Magura Małastwoska -740
Kolanin - 705
Słonny - 668
Grzywacka - 567
Stravie
Królewska Góra - 554
Przełęcz Długie -550
Bardo - 534
Patria - 510
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2018, Wrzesień6 - 0
- 2018, Maj5 - 0
- 2018, Kwiecień2 - 0
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 1
- 2017, Wrzesień3 - 2
- 2017, Sierpień10 - 2
- 2017, Lipiec17 - 2
- 2017, Czerwiec10 - 4
- 2017, Maj10 - 3
- 2017, Kwiecień5 - 0
- 2017, Marzec7 - 6
- 2016, Grudzień1 - 2
- 2016, Listopad2 - 4
- 2016, Październik2 - 1
- 2016, Wrzesień6 - 2
- 2016, Sierpień12 - 0
- 2016, Lipiec19 - 7
- 2016, Czerwiec13 - 10
- 2016, Maj7 - 4
- 2016, Kwiecień4 - 3
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Styczeń1 - 5
- 2015, Grudzień2 - 8
- 2015, Październik1 - 4
- 2015, Wrzesień3 - 0
- 2015, Sierpień6 - 8
- 2015, Lipiec9 - 1
- 2015, Czerwiec9 - 4
- 2015, Maj9 - 2
- 2015, Kwiecień7 - 4
- 2015, Marzec4 - 8
- 2015, Luty2 - 8
- 2015, Styczeń5 - 5
- 2014, Grudzień3 - 6
- 2014, Listopad1 - 5
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień14 - 16
- 2014, Sierpień10 - 7
- 2014, Lipiec15 - 6
- 2014, Czerwiec8 - 8
- 2014, Maj9 - 12
- 2014, Kwiecień7 - 7
- 2014, Marzec7 - 19
- 2014, Luty4 - 2
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień4 - 8
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik8 - 10
- 2013, Wrzesień8 - 9
- 2013, Sierpień6 - 7
- 2013, Lipiec7 - 8
- 2013, Czerwiec9 - 8
- 2013, Maj4 - 5
- 2013, Kwiecień7 - 16
- 2013, Marzec1 - 2
- 2012, Grudzień1 - 3
- 2012, Listopad3 - 5
- 2012, Październik5 - 12
- 2012, Wrzesień12 - 14
- 2012, Sierpień9 - 10
- 2012, Lipiec19 - 51
- 2012, Czerwiec10 - 22
- 2012, Maj14 - 44
- 2012, Kwiecień16 - 34
- 2012, Marzec16 - 57
- 2012, Luty2 - 9
- 2012, Styczeń4 - 21
- 2011, Grudzień1 - 12
- 2011, Listopad3 - 12
- 2011, Październik10 - 24
- 2011, Wrzesień17 - 33
- 2011, Sierpień11 - 22
- 2011, Lipiec8 - 14
- 2011, Czerwiec19 - 77
- 2011, Maj18 - 37
- 2011, Kwiecień17 - 46
- 2011, Marzec9 - 51
- 2011, Luty1 - 4
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień3 - 17
- 2010, Listopad17 - 62
- 2010, Październik12 - 16
- 2010, Wrzesień14 - 21
- 2010, Sierpień5 - 14
- 2010, Lipiec13 - 26
- 2010, Czerwiec16 - 46
- 2010, Maj13 - 51
- 2010, Kwiecień19 - 55
- 2010, Marzec13 - 61
- 2010, Luty3 - 1
- 2009, Czerwiec2 - 0
- 2009, Maj6 - 2
- 2009, Kwiecień5 - 1
- 2009, Luty1 - 0
- 2008, Listopad2 - 0
- 2008, Październik1 - 1
- 2008, Wrzesień5 - 2
- 2008, Sierpień7 - 2
- 2008, Lipiec8 - 1
- 2008, Czerwiec14 - 10
- 2008, Maj1 - 0
- 2007, Kwiecień2 - 0
- 2007, Marzec11 - 8
Dane wyjazdu:
99.40 km
11.00 km teren
06:06 h
16.30 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy:1220 m
Kalorie: 4217 kcal
Rower:Accent Shannon
Marcowy Beskid Niski. Dzień 2/3
Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 30.03.2012 | Komentarze 11
W nocy nie mogłem dlugo zasnąć, wstaję o godzinie 8 zmęczony, nie wyspany i zmarznięty. W pokoju było 16 stopni. O 8:45 byłem gotowy do wyjazdu. Przy schronisku 9 stopni, jest nieźle ale po zjechaniu do głównej drogi temperatura spadła momentalnie. Wiatr wieje prosto w twarz, zaczyna kropić, ogólnie jest kiepsko. Pada deszcz a ja nie mam się gdzie schować, dookoła tylko pola puste pola, lasy i zaśnieżone rowy. W deszczu podjeżdżam do Czystogarbu, wiatr ora twarz. Jestem cały mokry. Z daleka widzę przystanek i pędzę póki się jeszcze nie rozpuściłem. Tam Czekam 10 minut, zakładam worki do butów chociaż już chyba za późno. Niebo od zachodu zaczyna się przejaśniać więc jadę po kałużach, wiatr mnie niszczy, na zjazdach nie mogę utrzymać powyżej 25km/h. W nogi zimno jak cholera. W ręce też bo rękawiczki przemoczyłem. Termometr pokazuje 3 stopnie. No pieknie, gdyby w Rzeszowie ktoś próbował wyciągnąć mnie na rower w taką pogodę to penie przewróciłbym się na drugi bok.Po 28km w Woli Niżnej robię przerwę na śniadanie na przystanku. Ten niestety nie chroni przed wiatrem bo ma akurat okienko w ścianie :P Zjadam czerstwe bułki kupione wczoraj i jade dalej. Płaska droga a ja ledwo co się ruszam, 17km/h. Droga jest nudna i męcząca chociaż płaska.
Dojeżdżam do DK9 a po chwili w Tylawie skręcam na Mszanę. Tutaj w sklepie próbuję zaczerpnąć informacji na temat pewnej drogi widmo o której później. Niestety pani nie wie nic na jej temat.
Kontynuuje jazdę. Zaczyna się najgorszy podjazd z całej wyprawy. Niby nie długi – 7km. Problem był taki że droga wyglądała na płaską, nachylenie było małe (120m przewyższenia na 7km) ale to co ze mna wyprawiał wiatr to przechodzi ludzkie pojęcie, latałem po całej drodze, siłowałem się z nim jak tylko mogłem. Niestety na nic moje wysiłki. 13km/h to było max co mogłem osiągnąć i to przez długi czas. Irytacja szybko przerodziła się w złość i bezsilność, kląłem na głos jak tylko mogłem. No nie mam słów żeby to opisać. Już miałem dość!
W końcu jakimś cudem dojechałem do skrzyżowania na górze. Widok trochę mnie uspokoił, dalej będzie zjazd do Polan. Trochę mi przechodzi. Zjazd z asfaltem nie miał zbyt wiele wspólnego, może kiedyś owszem ale dziś zostały same dziury, amortyzator pracuje pełną parą. Finalnie na końcu zjazdu okazuje się że mój śpiwór dynda tylka na jakimś sznurku z boku koła.
Dalej kierowałem się na Krempną. Trasa znów płaska, widoki ładne ale jak patrzyłem na licznik to mi się odechciewało wszystkiego. Co bym nie zrobił to jadę 16-17km/h. Więcej się nie da i już.
W centrum Krempnej idę so sklepu ponownie zapytać o drogę widmo. Klientka prowadzi mnie do jakiegoś sekretariatu bo tam jej koleżanka wie więcej na ten temat. Ta z kolei woła jeszcze inna kobietę, która przyprowadza jeszcze kogoś. Wyszło na to że pół wsi się zleciało żeby mi pomóc :D Dostałem info lecz nie akie jakie chciałem.
Minąłem Kotań a droga odbiła na południe i wiła się wzdłuż Magurskiego PN przez las. Super, w końcu mogę jechać 30km/h przez jakieś 15 minut. Odpocząłem od wiatru. Dojechałem do Wyszowatki. To tutaj jest ta droga która niby jest przejezdna a niby nie bardzo. Kobiety nie wiedziały jak ją określić. Mówiły że to nie jest asfaltowa ale auta tam jeżdżą normalnie. Jak zobaczyłem co mnie czeka to pomyślałem tylko „o kur…”. Najzwyklejsza droga terenowa. Coś w rodzaju naszej Grochowicznej. Jedyną alternatywną trasą był asfalt przez Słowację i nadłożnie około 20km. W dodatku przyszły chmury deszczowe i zimny wiatr. Według mapy, terenu będę miał 4km. Powolutku wspinam się tą drogą do góry. Byle tylko nie przebić opony i byle nie zaczęło padać. Dojeżdżam na jakąś polanę z tabliczką „główny karpacki szlak rowerowy”. Nawet nie widziałem o jego istnieniu. Stoi też kamienny krzyż. Jak się później okazało jest to przełęcz Długie (550) przez którą przebiega granica województw. Jestem więc w Małopolsce. Zjeżdżam w dół, jeszcze wolniej i ostrożniej niż do góry. Po drodze mijam drzwi. Zwykłe drewniane drzwi w polu z numerem 12 a na nich plakat z cyrylicą. Jadę dalej, na dole stoi pusta wypalarnia węgla i stara rozpadająca się chata. Jest i rzeczka o których wspominały panie w Krempnej. Miał to być potok który przeskoczę, niestety olimpijczykiem się nie urodziłem. Byłem w kropce. Za zimno żeby zmoczyć nogi, za duże kamienie żeby przejechać. Wypatrzyłem gdzieś w krzakach prowizoryczny mostek. Ulżyło mi. Po drugiej stronie według mojej mapy jest asfalt ale gdzież tam, dalej teren ale już bez takich kamieni. Stoi jakaś chata sezonowa i gościu, jakiś zakapior. Pytam go jak jechać. Ten mi mówi że do asfaltu to z 6km. Jadę więc przez przysiółek Radocyna i Czrnne (nieistniejąca już wieś). Po drodze mijam masę przydrożnych kapliczek i krzyży z kamienia. Zarośnięte, zaniedbane i wiekowe pomniki są co krok. Między drzewami w lasach widać cmentarze, każdy z okresy I WŚ. Dopiero tutaj Beskid Niski pokazuje swoje oblicze. Jadąc asfaltem nie da się tego zauważyć natomiast gdy wjeżdża się w teren widać całkiem inny świat z bogatą historią, którą pamięta niewielu. Ten odcinek terenowy chociaż wybrany przypadkiem zmienił całkiem moje spojrzenie na te tereny. Lasy wręcz usiane są krzyżami i cmentarzami. Chętnie bym się zagłębił w las ale chyba nie tym rowerem. Dojechałem w końcu do Zdyni. Jest asfalt. Teraz tylko dojechać do Gładyszowa, zrobić zakupy i udać się w stronę Magury zanim zacznie padać a będzie to szybciej niż się spodziewam. Dociążam więc skawy zapasami na wieczór i jadę serpentynami do góry. Poszło szybko i sprawnie, jestem na przełęczy Małastowskiej (602m). Tutaj odwiedzam kolejny cmentarz i kieruję się w stronę schroniska. Wiedziałem, że trzeba odbić gdzieś z asfaltu ale nie wiedziałem gdzie, oznaczenie prawie zerowe ale po kilku minutach krążenia znalazłem szlak. 300m terenem do góry i już jestem na wysokości 740m. Zostawiam sprzęt i idę sobie na spacerek. Najpierw na górną stację wyciągu narciarskiego a później niebieskim szlakiem na szczyt Magury Małastwoskiej (813). Po drodze odwiedzam kolejny cmentarz (nr58). Mam wrażenie że w tych rejonach jest jeszcze masa cmentarzy o których nikt nie wie. Po prostu co kork wystają z ziemi krzyże. Dosyć mistyczne miejsce. Po powrocie na schronisko prysznic, piwko i gazeta a później spać.
Podsumowując ten dzień:
Wiatrzysko mnie sponiewierało do granic możliwości co widać po średniej natomiast odcinek terenowy chociaż trudny dla mojego roweru to pokazał mi całkiem inne oblicze rejonu. Zainteresowała mnie historia tego miejsca i jej ludności. Postaram się wygospodarować kilka dni w roku żeby pojeździć tu po lasach.

podjazd do Czystogarbu w deszczu© wlochaty

Wisłok© wlochaty

Wola Niżna i Ostra w tle (587m)© wlochaty

Wykańczający podjazd© wlochaty

Widok z końca podjazdu© wlochaty

Łemkowska chta© wlochaty

gdzie nie spojrzę to kapliczka© wlochaty

Bociek© wlochaty

Po drodze do Krempnej© wlochaty

Może mnie nie zje© wlochaty

Tylko tego by brakowało© wlochaty

W Wyszowatce kończy się świat© wlochaty

No i się skończył© wlochaty

Przełęcz Długie i granica województwa© wlochaty

GKSR© wlochaty

Drzwi nr12, pozostałości po gospodarstwie© wlochaty

Kolejna przydrożna kapliczka, 1904r© wlochaty

Wypalarnia© wlochaty

Na szczęście jest mostek© wlochaty

Czarne© wlochaty

Magura Małastwoska (813) pokrywa się chmurami© wlochaty

Cmentarz nr 60 na Przeł. Małastowskiej gdzie zginłęo 174 Austriaków© wlochaty

Schronisko (740m)© wlochaty

Dowód musi być ;)© wlochaty

Moja prycza :)© wlochaty

Cmentarz nr58 na zboczu Magury© wlochaty

Stok narciarski© wlochaty

Na szczycie Magury, pieszo© wlochaty
Kategoria Marcowy Beskid Niski
Dane wyjazdu:
116.91 km
0.00 km teren
05:41 h
20.57 km/h:
Maks. pr.:63.02 km/h
Temperatura:13.0
HR max:178 ( 90%)
HR avg:140 ( 71%)
Podjazdy:1280 m
Kalorie: 3938 kcal
Rower:Accent Shannon
Marcowy Beskid Niski. Dzień 1/3
Środa, 28 marca 2012 · dodano: 30.03.2012 | Komentarze 9
Słowem wstępu:Trasa miała przebiegać trochę inaczej. Miała być dzień dłuższa a i dystans większy o 200km.
Niestety warunki pogodowe zmusiły mnie do zmian. W dodatku 12h przed wyjazdem miałem problem z bankiem, pogoda zaczęła się ostro psuć, wyjazd zawiznął na włosku. Pomyślałem, że co ma być to będzie, może nie umrę, może mnie zwierzęta nie zjedzą, może nie zamarznę chociaż zimna najbardziej się bałem. 9kg bagażu zawisnęło na rowerze, rano miałem podjąć ostateczną decyzję.
Wstałem o 7. Pogoda jest, na zewnątrz 6 stopni. Jadę!
Wyjazd o g. 9:15. Najpierw podjazd do Kielnarowej. Już na poczatku wiedziałem, że podjazdy będą problemem. Dalej Borek, Błażowa i Kąkolówka. Po tamtejszym podjeździe jestem zgrzany, po wyjechaniu po za las robi mi się zimno, wiatr nie oszczędza. Dalej Hłudno i podjazd do Izdebek, na którego szczycie odsłania się pierwszy widok na Beskid Niski. Wydarłem z sakwy kurtkę z lidla którą spisałem już na starty bo puszczała wodę ale okazało się, że przed wiatrem chroni całkiem fajnie. W centrum Izdebek zrobiłem sobie śniadanie, w końcu to już 44km na czczo. Myślałem, że słynnymi serpentynami pojade dalej w dół ale niestety, było odwrotnie. Na szczęście są łagodne. Zjechałem do Przysietnicy i dalej do Brzozowa. Tutaj dopadam bankomat ale zapominam poszukać rowerowego gdzie miałem kupić zapasowe linki.
Turze Pole i Wzdów to kolejne wsie przez które dojeżdżam do drogi Przemyśl-Krosno.
Niebo zaczyna się chmurzyć a ja zaczynam podjazd do Odrzechowej. Przychodzi mi to ciężko, zaczyna mrzyć ale na tym się kończy. Dalej dojeżdzam do drogi 889. Ruch parwie zerowy, wiatr idealnie w plecy ale jakoś tak mi się dłuży ta droga i nudzi. Podjazdy jeden za drugim a zjazdów jakby mniej.
Mijam Bukowsko i Kralików. Tutaj zaczyna trochę padać i trwa to 30 minut, chciało by się przyspieszyć ale zmęczenie się odzywa.
Wjazd do Rzpedzi wita mnie już czystym niebem, gęba sama się śmieje ;) W końcu o 15.40 wjeżdżam do Komańczy. Ufff. Pytam o drogę do schroniska i udaję się w las na wysokość 490m n.p.m. W całym obiekcie jestem sam. Cena trochę wysoka jak na warunki ale trudno, płacę 35zł, biorę prysznic i idę już na nogach do sklepu po kolację i śniadanie. Pod wieczór znów się chmurzy. Ja wyciągam nogi, otwieram piwo i gazetę rowerową słuchając z radia w telefonie słowackich przebojów. A później spać.

W Izdebkach pojawia się Cergowa© wlochaty

Serpentyny w Izdebkach© wlochaty

Sucha Góra z innej strony© wlochaty

Co raz lepsze widoki© wlochaty

Widok turbin wiatrowych długo mi towarzyszył© wlochaty

rower wodny© wlochaty

Co raz bliżej© wlochaty

Przydrożna cerkiew© wlochaty

Prawie koniec© wlochaty

Na dzisiaj tyle© wlochaty

Zasłużone :)© wlochaty
Kategoria Marcowy Beskid Niski
Dane wyjazdu:
10.53 km
0.00 km teren
00:30 h
21.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Shannon
miasto
Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 0
zimnoDane wyjazdu:
110.12 km
2.00 km teren
04:25 h
24.93 km/h:
Maks. pr.:44.66 km/h
Temperatura:17.0
HR max:168 ( 85%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy:320 m
Kalorie: 3105 kcal
Rower:Accent Shannon
Pierwsza setka, Wilcza Wola
Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 4
Ruszyłem się z domu o 11. Najpierw do Głogowa. Ubrałem się trochę za lekko, mogłem wziąć bluzę. Jechało mi się kiepsko ale zjadłem drugie śniadanie na słodko, ubrałem rękawiczki i pojechałem dalej. Przewrotne, Ranizów i Wola Raniżowska. Cały czas wiatr z lewej i z przodu mną poniewierał. Droga leci prawie cały czas na otwartych terenach więc nie ma co liczyć na spokój. Dojechałem do Wilczej Woli. Sklepy pozamykane więc usiadłem nad wodą i zjadłem to co nie zdołałem zjeść w głogowie. Wróciłem się do Woli i pojechałem w prawo. Tamtych terenów nie znam więc pojechałem w ciemno. W Lipnicy skręciłem w lewo i zaczęło się piekło. Droga góra-dół, góra-dól i to idealnie pod wiatr. Myślałem że skonam. Na zjazdach musiałem dokręcać, żeby utrzymać 20km/h nie wspominając o podjazdach.W końcu wypadłem w Kolbuszowej. Wszedłem do jakiegoś sklepiku i zagadał do mnie sprzedawca. Wyszło na to, że to sakwiarz, co rok śmiga na Ukrainę.
Powrót do domu główną drogą to bajka. Zrobiło się ciepło a wiatr miałem w plecy więc cały czas 30-40 km/h.

W Głogowie mlp.© wlochaty

Wola Raniżowska© wlochaty

Wilcza Wola© wlochaty

Jeszcze raz© wlochaty

Zapora© wlochaty

Wzdłuż brzegu© wlochaty

Kolbuszowa© wlochaty

Rzeczka w Kolbuszowej :D:D© wlochaty
Dane wyjazdu:
41.30 km
5.50 km teren
01:55 h
21.55 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:188 ( 95%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy:270 m
Kalorie: 1390 kcal
Rower:(archiwum) Giant XTC
Oficjalne otwarcie sezonu rowerowego Rzeszów
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0
Po wrzuceniu na forum pomysłu wspólnego ogniska odezwało się sporo osób. Zebrało się nas chyba ze 30 osób. Wszyscy ruszyliśmy na Grochowiczną. Tam już czekał Daniel który przyjechał motocyklem (docelowo jechał na otwarcie sezonu motocyklowego) i rozpalił nam ognisko więc przyjechaliśmy na gotowe :)Wszyscy wyciągnęli kiełbachę i to co miał do picia (:D). Bardzo fajne ognisko, pogoda ładna, można było pogadać z dawno niewidzianymi twarzami. Po 2 godzinach zabrałem się z Michałem i trzema Piotrkami i zjechaliśmy do Babicy. Tam przypuściliśmy atak na wyciąg i zjechaliśmy spowrotem czarnym szlakiem. Chłopaki pojechali do góry w Lubenii a ja z racji ograniczonego czasu pojechałem po płaskim przez siedliska do domu.
Zdjęcia od Pawła.

Trochę nas jechało© wlochaty

W połowie podjazdu© wlochaty

Ognicho© wlochaty
Dane wyjazdu:
24.17 km
0.00 km teren
01:07 h
21.64 km/h:
Maks. pr.:74.76 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Shannon
Pierwsze kilometry na dużych kołach :)
Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 2
I oto jest! Accent Shannon :)Wczoraj dotarły do mnie koła czyli ostatni element. Już przy zakładaniu opon miałem nie lada problem. Strasznie opornie mi to szło z racji cieniutkich opon. Potrafiłem nawet zrobić dziurę w dętce zanim ją założyłem.
Rower złożony niewielkim kosztem. Prócz kół, ramy i widelca reszta jest używana. Część z allegro a część z Gianta.
Dziś po pracy nadeszła pora na pierwszą jazdę. Dziwnie z początku się jedzie. Rama krótka a wysoka. Wypaczona manetka slx nie bardzo chce działać z przerzutką xt z tyłu. W giancie też sobie nie radziła. Tak więc manetki już mam do wymiany bo lewa chodzi strasznie ciężko przez co zresztą miałem problem gdy wyjechałem na Łany. Przy wrzucaniu na większą tarczę wyskoczyła redukcja z pod obejmy przerzutki (LX). Była tam tylko jedna zamiast dwóch więc obejma siedziała trochę krzywo.
Nagle pojawił się Bartek i z nim naprawiliśmy to.
Następnie zjechałem do Chmielnika. Na zjeździe licznik Sigma 1606 dts się zawiesza. Z Chwmielnika odbiłem w stronę Kielnarowej i dogoniłem Piotrka. Pojechałem z nim powoli boczną drogą do Tyczyna i znów problem. Lewy pedał się dokręcił i robił opór na tyle duży, że wykręcił się z korby a ja zostałem z pedałem pod butem :P
Dokręciłem do korby na chama i pojechałem przez Białą do domu a Piotr pojechał do Budziwoja.
Ogólnie jeździ się jakoś tak dziwnie :D Kwestia przyzwyczajenia. Muszę zmienić manetki i wydłużyć mostek. Z racji nowej geometrii łydy pieką. Muszę odnaleźć w nim swoją pozycję bo dziś trochę się męczyłem.
Jeżeli pogoda okaże się łaskawa a i odwaga dopisze to w przyszłym tygodniu będą konkretne testy roweru pod sakwami :D Ale to na razie jest wielka niewiadoma bo na pewnym odcinku mojej trasy jest jeszcze lód :/
Szybka rozpiska dla wnikliwych :)
Część Nazwa waga
Rama Accent Shannon +hak 1922
Widelec Suntour NRX D-LO 63mm 2081
Stery Accent 150
Mostek Smica 138
Kierownica Ritchey Comp 173
Gripy jakieś pianki 43
Rogi nie wiem 132
Manetka tył SLX 124
manetka przód Deore 152
Hamulec przód tektro white 186
Hamulec tył tektro white 186
klamki Avid 152
Zaciski kół Novatec 120
linki/pancerze Niro turbo plus 100
przerzutka przód LX 172
przerzutka tył XT 232
suport + gwizdka Accent 105
korba M542 (deore) 902
łańcuch LX (hg73) 254
kaseta Deore (HG61-9) 332
Koło przód Novatec 751, RIGIDA XPACE 1010
Koło tył Novatec 802SB, Rigida xpace 1271
sztyca Alloy, KATEEM version :D 341
siodło Velo 349
podkładki pod mostek 38mm 35
dętki 2x Point 232
opaski kół aim 42
opona przod Innova Longus 470
opona tył Innova Longus 475
Osłona łańcucha Stelaz 14
pedały Author 380
Zacisk sztycy Zoom 19
koszyk ?? 68
Waga 12,3kg

Całość© wlochaty

Detale© wlochaty

Detale© wlochaty

Detale© wlochaty

Niespodzianka :/© wlochaty
Dane wyjazdu:
14.00 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 10 m
Kalorie: kcal
Rower:
rebike
Poniedziałek, 19 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 0
Do Pawła odebrać wiekowe spdy. Znów się kręcą :D
Karny k&%as się należy© wlochaty
Dane wyjazdu:
57.90 km
11.00 km teren
02:45 h
21.05 km/h:
Maks. pr.:82.88 km/h
Temperatura:18.0
HR max:180 ( 91%)
HR avg:132 ( 67%)
Podjazdy:360 m
Kalorie: 1780 kcal
Rower:(archiwum) Giant XTC
82,88km/h Sołonka
Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 3
Ustawiłem się z Arturem o 13,20. Zanim przyjechał na planty ja obserwowałem całe rodziny, które przyjeżdżają samochodami za 300tys zł, z dachu ściągają rowery i jeżdżą dookoła fontanny. Co jest fajniejsze ? Rowerem w kółko czy furą przez miasto... ?Jak już się Artur zjawił to pojechaliśmy przez kładkę w Budziwoju i do Siedlisk terenem. Nie mogłem sobie odmówić pierwszego, dobrego browara pod sklepem :D
Dalej podjazd do Połomii i w lewo na Solonkę. Tutaj za pomocą izolepy instaluje aparat do ramy. Już mamy jechać ale wyłącz mi się aparat. Myślałem że bateria padła i wszystko odkleiłem. A tu niespodzianka - znów działa :D Resztką taśmy przykleiłem na środek ramy i jazda. Niestety nie udało się pobić rekordu z tamtego roku a jedynie go wyrównać. Dalej już przez Straszydle, Hermanową Przylasek i do domu przez Kwiatkowskiego.

Chwila zawahania :D© wlochaty

???© wlochaty

Kto się na autach zna to może się wykazać. Od czego to ?© wlochaty

Misterna konstrukcja© wlochaty
Pierwsze 1:20 to początek zjazdu i dwa zakręty 90* na których trzeba zwolnić. Dalej już jazda bez trzymanki (klamek). 90km/h to mój cel na ten rok :)
Dane wyjazdu:
55.21 km
26.50 km teren
03:09 h
17.53 km/h:
Maks. pr.:71.12 km/h
Temperatura:20.0
HR max:186 ( 94%)
HR avg:140 ( 71%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: 2216 kcal
Rower:(archiwum) Giant XTC
Spadek mocy
Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 9
Wiosenna aura wydarła mnie z domu jak magnes. Testowanie nowych elementów pora zacząć. Ledwo wyszedłem przed dom i już spotkałem Bartka i razem wjechaliśmy na Rocha. Ja pojechałem terenem na Magdalenkę a on odbił na asfalt do Malawy.Wdrapywanie się pod przekaźnik nie było proste bo było bardzo mokro, spotkałem też śnieg :D
Dalej trasą skandii do Chmielnika i do Borku. Już tutaj czułem że jedzie mi się źle. Z Borku zaatakowałem podjazd na WSiZ. Tam już ledwo jechałem, czasami prowadziłem bo było zbyt ślisko. Czekałem tylko aż spotkam sklep, może to pomoże.
Chwila odpoczynku, batonik i woda i można jechać na Przylasek. Po płaskich fragmentach nie było tragedii ale dziś podjazdy dały mocno w dupe. Z Przylasku do Budziwoja a później sprawdzić kładkę. Ta jeszcze wisi ale co raz bardziej podnosi adrenalinę :D
Dalej chciałem do żwirowni w Zwięczycy dojechać wzdłuż Wisłoka i to był duży błąd. Mokro, ślisko a najgorsze było to że cały ten brzeg był zawalony krą.
Kilkusetkilogramowe płyty lody jedna na drugiej. Musiałem wziąć rower w łapy i przez to przechodzić, jedna złamała mi się pod nogą, prawie zawał miałem. Jakby mi tak któraś stopę przygniotła... ? Jak już dało się jechać to zaczęło się takie błoto że zablokowało mi koła. Jakoś się wydostałem i uderzyłem nad nasz zalew. Tutaj wiatr w plecy i jazda 43km/h. Oczywiście slalom między ludźmi. Pełen lans na rowerze uwalonym od dołu do góry, obwieszony trawskami.
Ale co z tą mocą ? Ani dystans duży a ni podjazdy. Nie wiem.
Test nowych elementów pozytywny. Bardzo podoba mi się kultura pracy manetek XT. Łańcuch przyjął się chyba z korba. Dość głośno pracował ale to przez to że zapomniałem nasmarować. Trzy razy przy ruszaniu coś przeskoczyło. Nie wiem czy to łańcuch czy bębenek.

W alpejskich partiach Magdalenki jest śnieg© wlochaty

Prezentacja nowości - xtr© wlochaty

mostek kellys race© wlochaty

manetki i kierownica© wlochaty

Napęd© wlochaty

Jeszcze wisi© wlochaty

kra© wlochaty

Wiosłok porwał kawałek brzegu razem z drzewem© wlochaty

blokada koła© wlochaty

blokada tylna© wlochaty
Dane wyjazdu:
19.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Płodzenie roweru :D
Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 16.03.2012 | Komentarze 1
W czwartek po pracy zabrałem się za rozkręcanie Gianta. Nadeszła pora wiosennych zmian. Przez zimę nazbierało się trochę części, które czekały aż nadejdzie ich pora. Razem z rozbiórką, czyszczeniem i smarowaniem zeszło mi 4h czyli do północy.Dziś zaplanowałem sobie urlop specjalnie na tą okazję. Do garażu wszedłem o 9 rano, wyszedłem o 22:40 :D W między czasie miałem przerwę na obiad i dwa wypady do rowerowego - każdy na innym rowerze a żaden nie był mój :P
Miałem dużą nadzieję że dziś przyjdą mi dwie ostatnie paczki, jedna dość ważna - miały być w niej koła do nowego roweru. Niestety, zapowiadana na jutro premiera musi zostać przełożona. Złożyłem więc rower bez kół, wisi pod sufitem i grzecznie czeka.
Giant natomiast miał dostać nowe opony - też nie dotarły. Po uporaniu się z zajechanym w sobotę łożyskiem suportu zabrałem się za resztę. Wymieniłem kasetę, łańcuch, linki, pancerze, przednią przerzutkę, manetki, mostek i kierownicę. Ogólnie odpadło z 90g. Niewiele ale zobaczymy jak wyjdzie z oponami.
Ciekawostką jest też, że tarcze hamulcowe straciły przez cały sezon 3g każda :D
Miałem też dziś sporo odwiedzin. Najpierw zjawił się Miciu, później Wojtek, później Magda, dalej znów Wojtek, Artur, a wieczorem Kona. Sprawa była prosta, każdy chciał się poczęstować litrowym rohlofem :P

Znam swój rower jak własną kieszeń© wlochaty

Zapas na całe życie© wlochaty











